American Dream!

Czas świąteczny i noworoczny, to czas spełniających się marzeń. I tak też jest w moim przypadku. Spełniają się moje marzenia o trenowaniu w zawodowej grupie triathlonowej. Coś, co jeszcze kilka lat temu wydawałoby mi się abstrakcją, teraz staje się rzeczywistością. Już niedługo, bo na początku nowego roku, a dokładnie 9 stycznia wyruszę w podróż życia. W podróż po marzenia! Dzięki uprzejmości trenera Iana O’Briena będę miał możliwość trenowania z zawodnikami ze ścisłej światowej czołówki. Będę mógł jak równy z równym rywalizować z nimi na treningu. A to wszystko po to, aby walczyć o sportowe spełnienie. Nie wiem czy to będą Igrzyska Olimpijskie, bo dostanie się na Igrzyska Olimpijskie w triathlonie jest ogromnym wyzwaniem, ale na pewno o to żeby walczyć o wysokie lokaty na Pucharach Europy i Świata.

Czym dokładnie jest zawodowa grupa Origin Performance? Jest to grupa zrzeszająca zawodników rywalizujących w zawodach rangi ITU. W głównej mierze są to Amerykanie ale nie brakuje i zawodników z Irlandii, Brazylii, Chile i … już niedługo z Polski.

Na czym polega fenomen tej grupy? Głównie na tym, że wszyscy przez ¾ roku mieszkają, trenują i jeżdżą na zawody razem. Są jednym teamem, wspierają się i mają wspólny cel – być najlepszymi triathlonistami na świecie.

Dlaczego akurat Origin? Dlatego, że w tej grupie są jednocześnie zawodnicy ze ścisłej światowej czołówki, ale  także zawodnicy na nieco niższym poziomie. Czyli jest motywacja  do  dorównywania najlepszym i próba przekraczania własnych ograniczeń.

Kim jest trener Ian O’Brien? Ian O’Brien jest coachem reprezentacji USA w triathlonie. Jego wychowankowie w  minionym roku 3 razy stawali na podium Pucharów Świata. Znajdowali się także regularnie w TOP 15 Serii Mistrzostw Świata. Podopieczni Iana zajęli również pierwsze miejsce podczas Sztafet z Serii Mistrzostw Świata w Nothingham.

A jak się zaczął pomysł z dołączeniem do drużyny?

Pomysł zaczął się bardzo przypadkowo. Podczas zawodów w Gniewinie (Mistrzostwa Polski w duathlonie, gdzie o dziwo dotarłem nie jako zawodnik, a wierny kibic mojej dziewczyny).  Rozmawiałem tam z trenerem Tomkiem Kowalskim, który wspomniał o istnieniu takiej drużyny, jak Origin Performance. Następnego dnia nie mogąc przestać myśleć o takim pomyśle napisałem do Tomka z zapytaniem o dokładniejsze informacje. Przeczesałem też internet wzdłuż i wszerz aby dowiedzieć się jak najwięcej o tym projekcie. A potem znalazłem kontakt do trenera Iana i wysłałem do niego e-maila z zapytaniem czy widzi mnie pod swoimi skrzydłami.  Ian po ,,prześwietleniu” mojej osoby powiedział TAK!    Przez pierwszy miesiąc pracowaliśmy zdalnie poprzez aplikację Trainingpeaks, aby jak najlepiej  przygotować się na obciążenia treningowe, kiedy już dotrę na miejsce zgrupowania. Oczywiście cały ten pomysł nie miałby racji bytu, gdyby nie wielu dobroczyńców, którzy mnie wspierają, ale o tym już wkrótce…